Siedziała tam. Na biurku nauczyciela. Nie mogłem oderwać od
niej wzroku. Machała nogami i obserwowała nauczyciela, który pisał coś na
tablicy. Czemu nikt inny jej nie widzi. Czemu? Nie dało się jej nie zauważyć.
Wydawała się dość wysoka i miała falowane rozpuszczone włosy. Nauczyciel się
potknął idąc w stronę śmietnika, a ona prychnęła. Słyszałem to wyraźnie. Wciąż
nikt nie zwrócił uwagi. Kim jesteś?
Wtedy jej wzrok natychmiast zwrócił się ku mnie. W jej brązowych oczach nie było żadnych negatywnych emocji. Czyste zaintrygowanie.
„-Ty mnie widzisz?”-jej czysty głos odezwał się w mojej głowie. W panice złamałem w pół ołówek, który trzymałem w ręce. W tym momencie gapiliśmy się sobie nawzajem oczy nie mając pojęcia co zrobić. Zeszła z biurka i usiadła przede mną na krześle. Usiadła okrakiem i oparła się brodą na rękach, które leżały na oparciu krzesła.
„-Jak masz na imię?”-uśmiechnęła się wniebowzięta. Tylko ja ją widzę…? Rozejrzałem się dyskretnie po sali od matematyki.
„-Tak! Czyż to nie jest niesamowite?”-jej uśmiech się poszerzył. –„To jak masz na imię?”
Jestem Kai. Nie lubiłem swojego imienia, mama mnie nazwała po jakiejś postaci z jej ulubionej książki.
„-Czemu go nie lubisz? Jest fajne-próbowała powstrzymać śmiech. –Jestem Aissa”
Jakim cudem mówisz po polsku…? To było pierwsze co przyszło mi na myśl. Jestem idiotą.
„-Nie, nie jesteś. Mówię w swoim ojczystym języku, ale jakimś cudem ty to słyszysz w swoim. Nie jesteś Zwykłym”-powiedziała wyraźnie zadowolona z tego powodu.
Czemu jesteś taka szczęśliwa…?
„-Bo wreszcie mogę porozmawiać z kimś w moim wieku. Z kimś kto nie jest tym samym czym ja”-posmutniała trochę.
Właściwie to czym jesteś?
-Kai, mogę cię prosić o podejście do tablicy?-zapytała pani Carska. O boże… Spojrzałem na tablice ponad głową Aissy. Niech to szlag… Wstałem i -niczym żołnierz idący na wojnę- podszedłem do tablicy. Wziąłem kredę w rękę.
Jestem kiepski z matmy, pomyślałem. Obejrzałem się przez ramię. Aissy już nie było. No cóż…
Wtedy jej wzrok natychmiast zwrócił się ku mnie. W jej brązowych oczach nie było żadnych negatywnych emocji. Czyste zaintrygowanie.
„-Ty mnie widzisz?”-jej czysty głos odezwał się w mojej głowie. W panice złamałem w pół ołówek, który trzymałem w ręce. W tym momencie gapiliśmy się sobie nawzajem oczy nie mając pojęcia co zrobić. Zeszła z biurka i usiadła przede mną na krześle. Usiadła okrakiem i oparła się brodą na rękach, które leżały na oparciu krzesła.
„-Jak masz na imię?”-uśmiechnęła się wniebowzięta. Tylko ja ją widzę…? Rozejrzałem się dyskretnie po sali od matematyki.
„-Tak! Czyż to nie jest niesamowite?”-jej uśmiech się poszerzył. –„To jak masz na imię?”
Jestem Kai. Nie lubiłem swojego imienia, mama mnie nazwała po jakiejś postaci z jej ulubionej książki.
„-Czemu go nie lubisz? Jest fajne-próbowała powstrzymać śmiech. –Jestem Aissa”
Jakim cudem mówisz po polsku…? To było pierwsze co przyszło mi na myśl. Jestem idiotą.
„-Nie, nie jesteś. Mówię w swoim ojczystym języku, ale jakimś cudem ty to słyszysz w swoim. Nie jesteś Zwykłym”-powiedziała wyraźnie zadowolona z tego powodu.
Czemu jesteś taka szczęśliwa…?
„-Bo wreszcie mogę porozmawiać z kimś w moim wieku. Z kimś kto nie jest tym samym czym ja”-posmutniała trochę.
Właściwie to czym jesteś?
-Kai, mogę cię prosić o podejście do tablicy?-zapytała pani Carska. O boże… Spojrzałem na tablice ponad głową Aissy. Niech to szlag… Wstałem i -niczym żołnierz idący na wojnę- podszedłem do tablicy. Wziąłem kredę w rękę.
Jestem kiepski z matmy, pomyślałem. Obejrzałem się przez ramię. Aissy już nie było. No cóż…
Przez te ostatnie minuty matematyki zdążyłem zrobić z siebie
kretyna, dostać „piękny” stopień do dziennika (elektronicznego…dzięki temu
mamusia będzie ze mnie dumna) i w nagrodę otrzymałem również dodatkowe zadanie
domowe. W tej chwili siedziałem w bibliotece szkolnej kiwając się na krześle
słuchając Front Porch Step „Island Of The Misfit Boy”. Nie ma co. Moje życie to
istny chaos imprez, szaleństwa i palenia szlugów na przerwie siedząc na rurce
przed wejściem do szkoły. Jestem także mistrzem sarkazmu. Nie dostałem jeszcze
nagrody, ale zakładam, że kiedyś ją jednak dostanę. Wcześniej czy później…
Otworzyłem jedno oko i rozejrzałem się. Nie było nikogo prócz mnie i dwóch pań
bibliotekarek. Uśmiechnąłem się i kontynuowałem czynność.
C.D.N. :p
C.D.N. :p
Rosa